Kim Dzong Un, młody dyktator Korei Północnej, zdobył nowego przyjaciela i to nie byle jakiego. Amerykański gwiazdor koszykówki Dennis Rodman po swojej wizycie w Phenianie nie może się nachwalić koreańskiego przywódcy. – On jest wspaniałym dzieciakiem – stwierdził Amerykanin.
Rodman przyleciał do stolicy Korei Północnej na czterodniową wizytę z zespołem pokazowym NBA Harlem Globtrotters i brał udział wraz z nimi w kręceniu filmu dokumentalnego HBO. Niejako przy okazji Amerykanie dostali się w przyjazne objęcia Koreańczyków.
W czwartek Rodman obejrzał mecz pomiędzy Harlem Globtrotters i drużyną Korei Północnej w towarzystwie Kim Dzong Una. Amerykanin został uhonorowany miejscem w loży honorowej obok dyktatora, otaczanego niemal boską czcią. Później był obiad, a uśmiechom i uściskom na pożegnanie nie było końca. Kim miał się też popisać dobrą znajomością angielskiego, bo konwersował bez tłumacza.
Dzień później Rodman powiedział dziennikarzowi chińskiej agencji prasowej Xinhua, że Kim Dzong Un bardzo mu się spodobał. – Tak jak jego dziadek (pierwszy dyktator Korei Północnej Kim Ir Sen – red.) i ojciec (drugi dyktator , Kim Dzong Il – red.), którzy byli wielkimi przywódcami, jest wspaniałym dzieciakiem. Jest bardzo szczery i wielce kocha swoją żonę – stwierdził Amerykanin. – Jego kraj i jego obywatele bardzo go kochają – dodał.
Wizyta i wypowiedzi koszykarza doczekały się chłodnego komentarza ze strony dyplomacji USA. Departament Stanu zaznaczył, że każdy Amerykanin ma prawo prywatnie odwiedzać kogo chce i mówić co chce, a Waszyngton nie ma nic wspólnego z wyprawą Rodmana.
Zostaw odpowiedź