
W dniach 27 i 28 lutego, czyli niemalże w ostatnie dni tego miesiąca, odbył się konwent „Love Anime 2016”. Organizatorzy nie próżnowali, aby wszystko wyszło jak najlepiej w historii, nie tylko ich własnych imprez, ale także i tych organizowanych przez inne firmy oraz stowarzyszenia. Można powiedzieć, że im się to w większości udało.
Tegoroczne „Love” odbyło się na Stadionie Miejskim we Wrocławiu. Jest to pierwsze tego typu wydarzenie w Polsce zorganizowane na tak dużym obiekcie miejskim, dzięki czemu MiOhi zostało zapisane na kartach historii. Zawdzięczając dobrej lokalizacji dojazd na miejsce był wyjątkowo łatwy zarówno z dworca PKP jak i PKS. Ci, którzy chcieli dotrzeć na miejsce swoim własnym pojazdem, również nie mieli problemu, ponieważ stadion położony jest obok autostrady. W okolicy udostępniony został również parking i osobne miejsce na tzw. podwózki. Ilość miejsca poświęcona na cele konwentowe była naprawdę olbrzymia i zapewne, gdyby nie była to pora zimowa, zostałaby jeszcze lepiej zagospodarowana. Jednakże, pomimo chłodu i odbywającego się dzień wcześniej meczu piłkarskiego wszystko było dopracowane.
Zapraszamy również do naszej galerii zdjęć z konwentu!
Konwentowicze mieli do dyspozycji 3 piętra oraz parter, aby móc spokojnie korzystać z atrakcji. Niestety, pomimo ogromu miejsca, przestrzeń na „sleepy” została przewidziana kompletnie w innym miejscu. Po przejściu ok. 100m drogą wytyczoną na zewnątrz i wspięciu się na 2 piętro, do naszej dyspozycji została przeznaczona spora sala. Jej główną wadą był fakt, że nie była ona ogrzewana lub ogrzewanie zostało wyłączone, przez co temperatura panująca wewnątrz nie była zbyt wysoka. Prysznice i łazienki znajdowały się na zewnątrz, poniżej „sleepu”, przez co wracając z nich lub części konwentowej, ogrzanie się było całkiem trudne. Przez takie rozwiązanie w środku zimy zapewne wiele osób wróciło do domów z objawami przeziębienia. No dobra, ale przecież na konwentach się nie śpi, prawda?
Jak już wcześniej wspomniałam, na każdym z 4 poziomów, znajdowało się jakieś stoisko, sala panelowa czy inna tego typu atrakcja. Wchodząc do obiektu, mijaliśmy stoisko akredytacji oraz szatnię, która była bardzo przydatna w okresie niskich temperatur. Na tym piętrze znajdowały się głównie miejsca, które przypadłyby do gustu wszystkim cosplayerom. Mianowicie stacjonowało tam foto studio Ijidofoty, w którym można było pozować na ściance, by później otrzymać profesjonalne zdjęcia swojego stroju. Kolejną salką dostępną na tym piętrze była sala Cosplay Poland, w której zarówno starzy sympatycy cosplayu, jak i początkujący, mogli dowiedzieć się wielu ciekawostek oraz poradzić się profesjonalnych i zaawansowanych w swoim fachu cosplayerów lub po prostu strzelić sobie z nimi fotkę.
Schodami lub windą dotrzeć można było na piętro pierwsze, gdzie najistotniejszą rzeczą był tak zwany „Main”. Koncerty, konkurs cosplay, warsztaty kendo i tańca czy też pokaz seppuku — wszystkie te rzeczy były wręcz niesamowite. Zarówno HITT, jak i Tomo dali wspaniałe występy sceniczne. Natomiast, jeśli zawsze marzyliście, aby nauczyć się podstaw kendo lub rumby, była to świetna okazja. Kto wie, może będziecie kiedyś startować w zawodach kendo lub trochę podstawowej wiedzy tanecznej przyda się Wam na komersie, studniówce lub jakimś spotkaniu firmowym. Kolejne piętro zostało przeznaczone głównie do odpoczynku i gier japońskich. Ilekroć przechodziłam obok, zawsze owe gry cieszyły się sporą popularnością. Mahjong i shogi? Nic trudnego! 🙂
Największą popularnością cieszyło się ostatnie piętro. Już po wyjściu ze schodów lub windy widać było wiele stoisk pękających w szwach od ilości towaru na sprzedaż! Od mang zaczynając, przez kubki, poduszki, breloczki, przypinki, książki, plakaty, czapki, bransoletki, naszyjniki, mydła i inne drobiazgi, na koszulkach, ubraniach i perukach kończąc. Asortyment był bardzo zróżnicowany, dzięki czemu każde ze stoisk cieszyło się sporą uwagą. Na lewo od stoisk znajdowała się konsolówka z osu! i sale z Ultra Starem oraz Dance Dance Revolution. Standardowo US oraz DDR były cały czas zajęte, ale chętnych do grania na konsolach i w osu! również nie było mało. W kwestii tych atrakcji, mnie osobiście przeszkadzało położenie dwóch pierwszych. Ultra Star oraz DDR otrzymały własne dźwiękoszczelne pomieszczenia, niestety pozostałe zostały upchnięte na korytarzu, co utrudniało i przejście i korzystanie z ustawionych urządzeń. Mijając wspomniany korytarz, dotrzeć można było do wszystkich, poza Cosplay Poland, sal panelowych, w których odbywały się prelekcje na dosłownie każdy temat. Między innymi można było posiąść wiedzę na temat historii Azji, kultur z tamtych terenów oraz stylu życia. Oczywiście panele o anime, mangach lub grach również zagościły w planie, a właściwie to przeważały ilością. Pogadanki, wiedzówki i konkursy — czego tylko zapragniesz! A LARP-y? Ich również nie mogło zabraknąć. Walka o przeżycie w klimacie postapo? A może podróż po świecie fantasy? Do wyboru do koloru!
Na konwencie nie zabrakło również strefy gastronomicznej, bo przecież głodówka nie sprzyja dobrze nikomu. Na pierwszym piętrze mogliśmy spróbować czegoś na ciepło jak zapiekanki, herbata i kawa, oraz słodkości takie jak drożdżówki, ciastka, muffinki lub pudding. Natomiast dwa piętra wyżej zainteresowani mogli skosztować prawdziwie azjatyckich smakołyków. Bubble tea, taiyaki, sushi — to wszystko do dyspozycji w naprawdę przystępnych cenach. Można było rozpłynąć się pod wpływem smaku tych wszystkich pyszności.
Podsumowując całość i stawiając ocenę w skali do dziesięciu, daję 7,9/10. Dlaczego? Otóż głównie z powodu sleep roomu. W zimę jest się narażonym na wiele chorób, a przechadzanie się po zimnym powietrzu w lekkich ubraniach czy też cosplayu nie sprzyja utrzymaniu się w zdrowej kondycji. Coś, co jeszcze skłoniło mnie do lekkiego obniżenia oceny to umieszczenie konsolówki i osu! w przejściu. Czasem ciężko było się tamtędy przecisnąć. A ostatnia rzecz, o której wspomnę (to jest to -0,1) to jakby minimalna zmiana atmosfery, z takiej czysto konwentowej, na taką z wielkiego wydarzenia. Oczywiście zmiana miejsca wyszła na dobre, ale jednak konwent w Polsce to coś, co kojarzy się ze szkołą lub innym kompleksem mniejszych pomieszczeń połączonych ze sobą. Ta ciasnota zawsze sprawiała wrażenie jednej wielkiej rodzinki, czego mi brakowało pośród tych dużych ilości wolnych przestrzeni. Koniec końców, osobiście ja jestem jednak zadowolona i na pewno wrócę jeszcze raz na Love wraz z większą gromadką znajomych.
Bura-chan
Zostaw odpowiedź