
8-9 grudnia 2012 roku. W tych dniach odbyła się trzecia odsłona konwentu Hellcon z dumnym podtytułem “Apokalipsa” organizowana przez Stowarzyszenie Entuzjastów Japońskiej Kultury Popularnej “Animatsuri”. Całość imprezy odbywała się w XXI LO im. Hugona Kołłątaja, szkole bardzo dobrze mi znanej, bo to nie pierwsza impreza Animatsuri, która się tam odbywa. Miałem okazję być na kilku wcześniejszych imprezach tego stowarzyszenia, sporo osób na miejscu też znałem, dzięki czemu mogłem się dobrze bawić cokolwiek by się nie działo.
Osobiście miałem dużo nadziei co do tego konwentu, zwłaszcza, że tak dumnie go reklamowali. Towarzysze broni z post-apo-2012 już byli w środku od około godziny 9. Ja z entuzjazmem o 9.20 byłem już pod conplace, gdzie przywitała mnie tradycyjna długa kolejka. Temperatura ujemna, a niektórzy stali tam pewnie o 7-8 (akredytacja miała się zacząć o 10). Na brak chętnych organizatorzy nie mieli co marudzić, szkoda tylko, że do dziś nie uporali się z problemem źle prowadzonej akredytacji. Jednak ja się wślizgnąłem do środka już o 9.30, by móc ocenić jak wyglądają ostatnie przygotowania do imprezy.
Na wejściu otrzymałem identyfikator z fajną szatą graficzną, przypinkę z logo konwentu, informator i ochraniacze na obuwie (na zewnątrz śnieg, strach o parkiet). Do zestawu miały potem jeszcze dołączyć smycze i plan atrakcji, które otrzymałem już w trakcie imprezy. Niestety zabrakło Echiko Matsuri – maskotki Stowarzyszenia “Animatsuri”, która zawsze się pojawiała na koszulkach.
Po akredytacji postanowiłem sprawdzić jak prezentuje się wnętrze szkoły. I tutaj niespodzianka. Oczekiwałem, że organizatorzy postarają się o klimat (post)apokaliptyczny. Niestety dwie opony i ulotki przyklejone do ścian takiego nie dawały. Ale to nie oznacza, że konwent był całkowicie pozbawiony akcentów lubianych przez nas klimatów. Pokój z panelami postapo wyglądał po prostu świetnie, tak samo jak pula nagród za konkursy (zdjęcia możecie zobaczyć w trochę bardziej optymistycznej relacji na post-apo-2012.pl). Do tego bar “1000 radów”, który zwłaszcza w nocy wprowadzał odpowiedni nastrój. Klimatu dodawali też sami goście, gdyż dość sporo osób postanowiło przywdziać jakieś zbroje postapokaliptyczne, wojskowe ciuchy, stroje mieszkańców Krypt z serii Fallout lub po prostu ucharakteryzować się na zombie. To wszystko trochę rekompensowało brak klimatu na samych korytarzach czy salach prelekcyjnych.
Na korytarzach stały stoły, przy których potem osoby posiadające za dużo pieniędzy mogły się ich pozbyć w zamian za różne gadżety (pluszaki, przypinki, katany czy biżuteria steampunkowa) oraz mangi czy gadżety kitajcowe, więc na samym oglądaniu asortymentu można było stracić sporo czasu.
OK, parę słów na temat atrakcji. Patrząc w plan można było zobaczyć, że sale zostały podzielone tematycznie. Jedna sala post-apo, dwie sale w bloku fantastycznym, do tego tak zwany Gaijin, czyli jak dla mnie, atrakcje, które nie zmieściły się nigdzie indziej i nie dotyczą kultury japońskiej, sala kreatywna (zajęcia rysunkowe i takie tam), oraz czetery sale poświęcone kulturze japońskiej. Pierwsze wrażenie? Za dużo Japonii, za mało postapo. Ale w praktyce było tak, że nawet w bloku kitajcowym można było znaleźć atrakcje dotyczące klimatów, prelekcje o postapokaliptycznych seriach anime itd., więc w ostatecznym rozrachunku w każdym pokoju fan apokalipsy znalazł coś dla siebie (niemniej jednak te proporcje trochę bolały osoby, które przyszły specjalnie dla tematyki postapo).
Ponadto osoby, które wędrowały po szkole mogły też się znaleźć w pomieszczeniach z Ultrastar (karaoke), DDR (gra taneczna) czy pokoju pełnym konsoli do gier.
Jak to wszystko wyszło w praktyce? Klimatyczny pokój postapo oferował bardzo fajnych atrakcji, więc osoby, których nie interesuje kultura japońska mimo wszystko mogły znaleźć coś dla siebie. Sama impreza zaczynała się o 11, ja zaś o 12 miałem poprowadzić (kolejny już raz) swoją atrakcję – prezentację różnych japońskich zespołów heavy metalowych. Tym razem miałem mniej słuchaczy niż przy poprzednich edycjach, gdyż 2/3 ewentualnych zainteresowanych dalej stała w kolejce przy wejściu. Ale połowę sali wypełniłem, to też jest coś. W czasie trwania mojej atrakcji na sali głównej odbywały się zapisy do LARPa. Z tego powodu nie wziąłem w nim udziału mimo chęci i dlatego też za dużo o nim powiedzieć nie mogę.
Dla mnie bycie uczestnikiem tak naprawdę rozpoczęło się o 14 (kolejka dalej sięgała poza teren szkoły, wychodziła na ulicę). Bardzo duża ilość atrakcji w wielu różnych pomieszczeniach powodowała, że nie sposób było pojawić się na wszystkich tych, które mnie interesują. Często też zdarzało się tak, że jedna zaczynała się tym samym czasie lub w trakcie innej ciekawej atrakcji, stąd trzeba było wybierać. Dlatego też dużo czasu spędziłem siedząc na korytarzu i rozmawiając z innymi uczestnikami.
Gdy tylko skończyłem swój panel, postanowiłem pójść na atrakcję “Pora na post-apo, czyli tysiąc lat po Wojnie Grzybowej” prowadzonej przez Chaosa i Lord Canti. Nie przepadam za kreskówką “Pora na przygodę”, ale słyszałem o jej postapokaliptycznych aspektach, dlatego postanowiłem chwilę zobaczyć co twórcy atrakcji mają do zaoferowania, a nuż mnie przekonają…
Następna w tej samej sali była prelekcja na temat survivalu, a dokładniej jedna z jej części dotycząca zdobycia pożywienia. Nie wysiedziałem nawet do połowy, gdyż w czasie jej trwania zaczynał się panel na temat wydawania mang w Polsce prowadzony przez pracownika Studia JG. Po tej atrakcji wziąłem się za podobno najlepszą część konwentu – socjal. Znaleźć swoich znajomych, ewentualnie poznać kogoś nowego. I tu narzekać też nie mogę. Niestety nie uchwyciłem momentu, w którym wreszcie kolejka przed budynkiem zniknęła, ale ktoś mi opowiadał, że niektórzy stali do 16.
O 20.30 miał się zacząć pokaz cosplay, główna atrakcja konwentu. Niestety ja z niej zrezygnowałem. Czekanie w długiej kolejce w ciasnym i niewentylowanym korytarzu, potem siedzenie dwóch godzin w tłoku już mi wyszło bokiem. A i tematyka strojów bardziej oscylowała przy mandze i anime niż klimatach postapo. Zainteresowani mogą jednak obejrzeć nagrania na YouTube. Ten punkt programu powoduje, że budynek zaczyna pustoszeć i stan ten ogólnie trwa przez całą noc. W ciągu dnia na konwencie było jak dla mnie za dużo uczestników, za duży tłok (na pewno ponad 1000, słyszałem, że mogło być nawet 1700 osób), dlatego od tego momentu poczułem się po prostu lepiej. Do tego w czasie nocnym dużo osób śpi w wypełnionych po brzegi sleep roomach na najwyższym piętrze, więc wtedy korytarze naprawdę pustoszały. Nie mniej na takie atrakcje jak Mafia Death Note, Animcowe Kalambury czy wspomniana przeze mnie świetna projekcja krótkich filmów postapo i tak miały wielu chętnych.
Rano już byłem dość mocno zmęczony, aż zapominałem iść na kolejne interesujące mnie atrakcje (między innymi “Warszawa jako miasto post-apo” w Gaijin Room). Ja konwent zakończyłem około godziny 10, po wyjściu z “Różne oblicza post-apo w mandze i anime”, atrakcji prowadzonej przez Shina i Nozetsu. Nie trudno było zauważyć, że materiału mieli przygotowanego dużo więcej niż pozwalał na to przydzielony czas.
Jak ocenić ogólnie konwent. Z pewnością był udany, nie mniej brakowało mi w nim klimatu. Powtórzyły się też niektóre błędy co przy poprzednich imprezach organizowanych przez Animatsuri. Tym razem w końcu na planie atrakcji umieścili informację o tym o czym jest sala i jaki jest jej numer (na poprzednim Hellconie widniała tylko nazwa nawiązująca do konwencji). Same atrakcje poprowadzone bardzo dobrze, widać, że ich twórcy się przygotowali porządnie. Czy wybiorę się na kolejny konwent Stowarzyszenia Animatsuri? Zapewne tak, głównie przekonany przez niektórych znajomych. Nie mniej patrząc po liczbie chętnych wolałbym, by więcej starań dołożyli przy tworzeniu klimatu samej imprezy niż tworzeniu klimatycznych nagrań reklamowych.
Relacja oryginalnie napisana i opublikowana dla Kolektywu Trzynasty Schron
http://trzynasty-schron.net/
Pilarious
Zostaw odpowiedź