Od 26 do 28 maja 2017 jak co roku w krakowskim budynku EXPO odbył się Magnificon. Była to już piętnasta edycja tego konwentu. Miejsce imprezy było stosunkowo dobrze usytuowane – możliwość dostania się na jej teren pieszo bądź za pośrednictwem tramwaju oraz bliskość Galerii M1 niewątpliwie stanowiły duże atuty dla uczestników. Mógł za to denerwować autobus, który dość rzadko transportował ludzi ze sleepa do EXPO i na odwrót. Niestety, w porównaniu do poprzednich edycji już na samym wstępie pojawiło się bardzo dużo problemów.
27 maja, w sobotę, kiedy przyjechałam na miejsce, okazało się, że zrobił się spory zator w kolejkach z akredytacją. Co ciekawe, osoby niemające biletów były szybciej obsługiwane niż te z wydrukowanymi wejściówkami. Może następnym razem lepiej jest kupić bilet na miejscu, skoro nie ma sensu w rezerwowaniu go, hm? Poza tym kilka cosplayerów musiało stać w tej samej kolejce co zwykli konwentowicze, kiedy potrzebna była osobna ku temu kolejka, żeby nie powodować większego tłumu. Organizatorzy tego najwyraźniej nie przewidzieli. Ochroniarz, który przeszukiwał wchodzących, dokonywał tego wolno i niezbyt dokładnie.
Po zaakredytowaniu otrzymałam informację o braku rozkładów prelekcji, co było niezmiernie problematyczne, bowiem pomimo wynotowania sobie w dzień poprzedni interesujących atrakcji, po przeanalizowaniu okienek z godzinami zorientowałam się, że wszystko jest przesunięte bądź przedłużone o godzinę. Brak mapy również dawał mi się we znaki – jedynie main miał te same atrakcje co rok i dwa lata temu.
Zirytował mnie również plan, w którym popularny panel kolidował z innym popularnym panelem, czasem o podobnej tematyce (cosplayowej, ale różniący się na przykład zagadnieniami i prowadzącymi). Zawiodłam się też przez to, że znów wywiad z Wydawnictwem Waneko był w tym samym czasie co koncert. Na przyszłość powinno się bardziej dbać o to, by niezbyt znane i ciekawe zastępować tymi, które z pewnością zgromadzą liczną widownię, inaczej przez kilka (a czasem nawet kilkanaście!) godzin nudzimy się i zniechęcamy.
W tym roku Cosplay Debiut wypadł w większej części dosyć słabo, natomiast podczas Cosplayu Standard zaprezentowało się niemała liczba grupek ze wspaniałymi strojami i dobrym pomysłem na scenkę. To, co mnie najbardziej ukłuło w oczy, to wyświetlanie loga Magnificonu podczas występów, gdy nie było innego obrazka. Ciężko się komuś wczuć oglądającemu w widowisko, które polega na nadaniu klimatu, jeśli przypomina mu się ciągle, że jest wciąż na konwencie.
Nie można także zapomnieć o Musicalu z Yuri!!! On Ice, pierwszym takim, który obejrzałam. Ekipa spisała się świetnie – starannie zrobione kreacje, poprawnie dobrana ścieżka dźwiękowa i sprawne ruchy występujących rzuciły zupełnie odmienne światło na cosplay. Oby więcej takich projektów.
Jest jeszcze jedna nurtująca mnie kwestia: gdzie się podziały dywany i krzesła na mainie? Poprzednio mogliśmy chociaż na czymś usiąść, tym razem jednak musieliśmy siedzieć na twardej podłodze. Widziałam zaledwie kilka krzeseł przeznaczonych w głównej mierze dla mediów. Reszta uczestników została potraktowana po macoszemu.
Podsumowując: Warto było pojechać choćby dla paru ważnych, nowych elementów, chociaż brak sprawnej organizacji i szacunku do uczestników pozostawia wiele do życzenia. Należy pomyśleć o zmianie miejsca sleeproomu bądź znaleźć inne rozwiązanie, dodatkowo zaopatrzyć się na przyszłość w więcej rozpisek atrakcji, które będą się odbywać w konkretnych i jak najmniej ruchomych godzinach.
Red Queen
Zostaw odpowiedź