Animatsuri – czyli kolejny konwent organizowany przez Warszawskie Stowarzyszenie Entuzjastów Japońskiej Kultury Popularnej „Animatsuri”, o takiej samej nazwie jak wyżej wymienionego stowarzyszenia.
Impreza odbywała się w budynku szkoły na ul. Grójeckiej 93 w dniach 13–19 lipca 2012 roku.
Konwent – według większości uczestników, wystawców oraz osób, które na parę chwil odwiedziły miejsce imprezy – wypadł dobrze.
Pomimo paru pomniejszych wpadek, do których jeszcze wrócę później, uczestnicy bawili się całkiem nieźle chodząc na świetnie przygotowane panele, śpiewając przy ultrastarze, tańcząc na DDR czy uczestnicząc w LARPie, trwającym przez praktycznie cały konwent.
Budynek znany był praktycznie wszystkim uczestnikom, którzy mieli już okazję przybyć na inne konwenty stowarzyszenia, takie jak poprzednie Animatsuri, Hellcony, Ezkon. Za każdym razem sprawdzał się znakomicie. Tym razem sprawdził się nie gorzej niż zwykle. Udostępniono dużą ilość sleep roomów, więc każdy konwentowicz znalazł przynajmniej kawałek miejsca dla siebie i znajomych.
Nieopodal konwentu znajdował się także hostel dla osób, które chciały spędzić konwent w bardziej komfortowych warunkach. Udało mi się również dowiedzieć, że dla uczestników konwentu za okazaniem identyfikatora, przyznawana była 10% zniżka (ostateczny koszt wynosił 18zł/noc).
Wiele osób skorzystało również z możliwości rozbicia swojego własnego namiotu na udostępnionym polu namiotowym.
Wszystkim znany Kolejkon zaczął się formować od godziny 11.00. Wiele osób stało z zamiarem zakupienia wejściówki na miejscu. Nikt jednak nie miał pewności, czy będzie ich wystarczająco dużo (100 sztuk). Po sześciu godzinach stania – akredytacja otworzyła się zgodnie z planem o 17.00 – każdy chętny dostał się do środka.
W trakcie startu akredytacji wynikł mały incydent z brakiem ekipy medycznej na terenie imprezy. Problem pojawił się w chwili, gdy dwie uczestniczki zasłabły. Na szczęście wszystko zakończyło się pomyślnie dzięki natychmiastowo udzielonej pomocy ze strony ochrony, jak i uczestników z przeszkoleniem medycznym.
Czystość w trakcie konwentu w skali od 1 – 6 ocieniałbym na 3. I nie chodzi mi tylko o samo wynoszenie śmieci czy też sprzątanie korytarzy, lecz o porządek w toaletach, w których brakowało najcenniejszej rzeczy na konwencie… Papieru Toaletowego. Nierzadko trzeba było uzbroić swoją torbę konwentową w ten rare item rodem z WOWa i używać go w nagłych przypadkach.
Wystrój samej imprezy, jak i festiwalu otwartego dla każdej osoby – o tym za chwilę – był trzymany ściśle w konwencji i przemyślany: papierowe origami żurawi powieszone na korytarzach, lampiony na samym festiwalu (które niestety przez warunki pogodowe musiały być w pewnym momencie zdjęte), uczestnicy i organizatorzy LARPa przechadzający się w tradycyjnych japońskich strojach czy też bitwa dwóch klanów, w której uczestniczyło około 100 osób wyposażonych w tekturowe tarcze i stroje. Konwencję oceniam na wysoką notę – 5.
Nie można zapomnieć o jednej z najważniejszych atrakcjach! Jak np.: tradycyjnie catfight, gdzie uczestnicy mieli za zadanie „zpacnąć” z głowy przeciwnika kocimi łapkami kocie uszy; panele, które już przeszły do legendy fandomu „twój pierwszy raz na… konwencie” – tradycyjnie kierowanych dla osób nowych w klimatach konwentu i oczywiście Cosplay.
Cosplay przebiegł bez jakichkolwiek problemów i wpadek. W sumie uczestnicy mieli okazję obejrzeć naprawdę zabawne i wspaniale przemyślane scenki, a także pojedyncze prezentacje.
Osobiście spodobała mi się scenka ‘Yu-gi-Oh!’ z profesjonalnym według mnie podkładem i nagraną narracją – dzięki tym elementom grupa uzyskała nagrodę za najlepszą scenkę.
Plusy:
- Schludnie wykonany informator, identyfikatory wraz ze smyczą oraz badgem
- Duża ilość atrakcji, każdy uczestnik mógł znaleźć coś dla siebie
- Dobrze zaplanowany Cosplay z ciekawymi scenkami, prezentacjami
- Dobre rozplanowanie przestrzeni wewnątrz szkoły na sale tematyczne, stoiska, sleepy wraz z japońskimi opisami i legendą (w klimacie konwencji)
- Znaczna ilość wystawców z różnorodnym towarem rzadko powtarzającym się na innych stoiskach
- Wyposażenie sal prelekcyjnych i maina w sprzęt audio wizualny
- Gastronomia konwentowa czyli Adamsky Kitchen – Pieczone Ziemniaczki oraz stołówka szkolna, gdzie za małe pieniądze można było zjeść domowy obiad
- Udostępnione dla konwentowiczów pole namiotowe, co nie spowodowało zapchania szkoły śpiącymi ludźmi oraz ich rzeczami
- Kolejkon – miejsce, gdzie przed konwentem jest najwięcej socialu – po otwarciu konwentu szybko i dynamicznie było rozładowywane
- Wystrój budynku do konwencji
Minusy:
- Toalety – często brakowało papieru, a jak już był – szybko schodził i nie uzupełniano braków. Wyglądało na to, że tylko co drugi dyżur helperów ktoś z kibel patrolu raczył sprawdzić stan papieru i uzupełnić go
- Śmieci – wiadomo nikt nie lubi spać z głową w śmieciach, lecz czasem można było odnieść takie wrażenie, że śmietniki w sleep roomach także (jak w przypadku toalet) były kontrolowane co drugi dyżur
- Brak ekipy medycznej przez pierwsze parę godzin imprezy, co niestety można było bardzo dobrze odczuć na początku akredytacji
Konwent zaliczam do udanych. Ja osobiście bawiłem się świetnie pomimo niesprzyjającej aury pogodowej.
I, oczywiście, postaram się odwiedzić następny konwent Warszawskiego Stowarzyszenia Entuzjastów Japońskiej Kultury Popularnej „Animatsuri”.
Zostaw odpowiedź